Po długiej podróży dotarłam w końcu do domu! Niestety nie na długo, ale wykorzystam te dni najlepiej, jak potrafię. O samej Pradze więcej napiszę jutro (a w zasadzie dzisiaj), teraz tylko jedno zdjęcie i śniadania (wartości wszystkich na oko). Akurat śniadania miałyśmy wliczone w cenę, więc przy studenckim budżecie nie wybrzydzałyśmy i brałyśmy, co dawali:D gdybym była tam tydzień nie wytrzymałabym w takiej monotonii, ale 3 posiłki akurat! Ah i jutro pokażę Wam oczywiście moje zdobycze słodyczowe:)
Ach, kocham Pragę :) Śniadania godne stolicy!
OdpowiedzUsuńSłodziutko ;)
OdpowiedzUsuńWitam, bardzo ciekawy blog. Zazdroszę wyjazdu do Pragi, ja planuję już od roku ale ciągle to odwlekam. Jeśli lubisz gotowanie, sztukę, modę lub poszukujesz nowinek z tych dziedzin zapraszam do dołączenia do mojego bloga.
OdpowiedzUsuńhttp://blaszkowska.blogspot.com/
Pozdrawiam.
KB
niezłe śniadania :D
OdpowiedzUsuńSame pyszności :))
OdpowiedzUsuńTeż bym nie zniosła takiej monotonności - chleb, ciasto, płatki. I cukier. Ale wiadomo - czasem się nie wybrzydza ;)
OdpowiedzUsuńsmakowite śniadanka, porwałabym kawałek strucli makowej :) zazdroszczę wyjazdu do Pragi, chciałabym się kiedyś tam znaleźć!
OdpowiedzUsuńpewnie, trzeba brac co dają i nie wybrzydzac ;) ja się wybieram do Pragi w listopadzie, na koncert... ehhh, już nie mogę się doczekac, kocham to miasto :))
OdpowiedzUsuńniezłe śniadanka :)))
OdpowiedzUsuńJak pysznie! ;)
OdpowiedzUsuńChyba posmakowała Ci ta strucla! :)
OdpowiedzUsuńo to smakowite śniadanka się jadło ;) pysznie !
OdpowiedzUsuń