sobota, 5 stycznia 2013

~189


Pieczony naleśnik z gruszkami, suszoną żurawiną i cynamonem podany z serkiem wiejskim/jogurtem greckim, domowy musem jabłkowym i cynamonem



26 komentarzy:

  1. Ja osobiście mam i to coraz częściej... niestety
    ps. do kaszy wcisnełam sok z cytryny i przez to wyszła cytrynowa kasza manna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadam do Ciebie na takiego naleśnika, dobrze? :D Musiał być przepyszny.

    OdpowiedzUsuń
  3. mmm chcę tego naleśniczka, pychotka !

    OdpowiedzUsuń
  4. poproszę o takiego naleśniczka;p
    mama identycznie najpierw czegoś bardzo chcę robię wszystko żeby to osiągnąć a jak już to mam to nie cieszy mnie to i stwierdzam że nie było mi potrzebne;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedyś też tak miałam, ale najwyraźniej z tego wyrosłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jak coś osiągnę to zaczynam się bać że to zepsuję... Ale naleśnik cudny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. różowy Shrek? haha, fajnie brzmi :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ten naleśnik :)
    Czasami jest tak, że to co wydawało nam się idealne okazuje się zupełnie inne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pieczony naleśnik? Jaki fajny pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Pyszne!
    Oj nawet nie wiesz jak często...;p

    OdpowiedzUsuń
  11. haha, podoba mi się ta nazwa! ten naleśnik to trochę jak dutch baby, którego uwielbiam, więc na pewno musiał być równie smaczny. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy ja powinnam się domyślić/wiedzieć co to jest różowy Shrek?
    Ja tak nie mam, tzn. jeszcze mi się nie zdarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mam tak dosyć często. To chyba dlatego, że jestem zmienna :)
    1.5 miesiąca bez piekarnika... O kurde. xD

    OdpowiedzUsuń
  14. ale to musiało być pyszne :O podzielisz się przepisem ?:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 jajka
      2 łyżki mąki żytniej
      1 łyżka otrębów owsianych
      1 łyżka Stevii
      100ml mleka
      100ml wody
      szczypta soli
      2 gruszki
      cynamon

      Jajka ubiłam ze szczyptą soli i Stevią. Dodałam pozostałe mąkę, otręby, mleko i wodę i delikatnie wymieszałam. Na silikonowej tortownicy o średnicy 23cm wyłożyłam pocięte w plasterki gruszki, zalałam masą, powtykałam żurawinę i posypałam cynamonem. Wstawiłam na 30 minut do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i gotowe :) porcja na zdjęciu to trochę mniej niż połowa:)

      Usuń
  15. Nie martw się. Też czasami tak mam. Albo najpierw się cieszę z tego wszystkiego, a potem stwierdzam, że to jednak nie to.
    Pyszne śniadanko. :) Przynajmniej po takich przerwach od piekarnika wszystko później smakuje lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czasem najwięcej radości sprawia dążenie do pewnego stanu, do jakiegoś celu :) A gdy już "to" mamy ... czar pryska. To dziwne.
    Piekarnik na pewno będzie na Ciebie czekał i tak samo tęsknił!
    A 1,5 miesiąca szybko zleci :D
    Pyszny naleśnik, z gruszkami, mniam :)) A jeszcze pieczony brzmi świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Skąd ja to znam, robię coś, robię a jak już mi się udaję to albo rezygnuję i w ogóle nie czerpię z tego radości.
    Pieczonych naleśników jeszcze nie jadłam, różni się czymś od tego z patelni?

    OdpowiedzUsuń
  18. Muszę usmażyć naleśniory:D

    OdpowiedzUsuń
  19. pyszności. :) mogę prosić takiego samego naleśnika? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. mam tak i to chyba za często.
    generalnie mam tu na myśli, że jeśli (kogoś) chcę i jest w "zasięgu ręki" to ja mam jakieś odpały.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobrze znam to uczucie, towarzyszy mi cały czas.

    OdpowiedzUsuń
  22. jasne, że tak mam, kobieca logika :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Jakie wspaniałe połączenie smaków. Takie śniadanie to prawdziwy rarytas

    OdpowiedzUsuń